poniedziałek, 31 maja 2010

Reforma ortografii

Polska ortografia jest zbyt trudna i nie ma żadnego sensownego zastosowania. 

  • Służy do katowania dzieci dyktandami, ten czas mógłby być wykorzystany na sensowne rzeczy np podbudowę patriotyzmu.
  • Utrudnia ona naukę języka pisanego/czytanego obcokrajowcom.

W pierwszym przypadku wystarczy ustawowo zakazać robienia dyktand w szkołach państwowych. Ułatwienie nauki języka dla obcokrajowców jest dość ważne ponieważ Anglicy mają problem z dogadaniem się z Polakami na wyspach. Przecież nie można wymagać od polaków nauki angielskiego. Dla Anglików wystarczy wystarczy program konwertujący, zamieniający polski tekst na coś odczytywanego. 

Nie ma sensu iść na półśrodki i warto rozważyć reformę:

rz->ż
ó->u
ch->h


Problem pojawia się z wyrazem drzewo ponieważ w nowym zapisie brzmieć będzie dżewo. Dlatego pojawiły się propozycje  by zastąpić dwuznak przez literę ǯ.
np. dżdżownica -> ǯǯownica
Oczywiście można też zastąpić dż dwuznakiem dx lub 'd/' by nie trzeba było przerabiać czcionek i zmieniać układu klawiatury. Nie jest to rozwiązanie eleganckie.

Są to tylko minimalne propozycje, które nie utrudnią odczytania nowych tekstów dla starszych osób. Można by było zastąpić sz i cz nowymi literami, a litery ą, ę, zastąpić dwuznakami. Zmiany te zbytnio odmieniły by zapis, utrudniając przestawienie się na nowy system.

Proszę o Wasze propozycje poprawek ortografii.

W najbliższym czasie przedstawię projekt ustawy dla JKM i od tego czy pomysł poprze uzależnię głosowanie na niego w wyborach prezydenckich.

6 komentarzy:

  1. moja propozycja:
    (uważam że powinniśmy pozbyć się polskich znaków specjalnych i, w miarę możliwości zastąpić je dwuznakami. pisownia powinna być fonemiczna, ignorująca względy etymologiczne czy morfologiczne (po co pisząc mamy się zastanawiać skąd pochodzą słowa). jestem tylko ciekaw jak szybko zmienia się język (tj. jak często trzeba by uaktualniać zasady jego pisowni)
    ó -> u
    ch -> h
    ż -> rz
    ś -> sj
    ć -> cj
    ź -> zj
    dz -> x (analogicznie do dźwięku "ts" zapisywanego jedną literą "c" w j. polskim)
    dż -> xz (analogicznie do cz)
    dź -> xj (analogicznie do cj)
    ń -> nj
    ł -> v (wiem że to by się nigdy nie przyjęło ale zostały już do wyboru tylko "v" i "q" ^^)
    *nie wiem jak zapisac dwuznakami ą i ę, ale jeśli pisownia ma być fonemiczna to trzeba uwzględnić to, że obecnie ę = en (lub em, rzadziej e (na koncu wyrazów)), więc "gęba" -> "gemba", a "sens" -> "sęs"... lol, to zbyt rewolucyjne, wiem xD

    powyższe propozycje są teoretyczne i na 99,99% nie zostaną wcielone w życie. nie wiem po co komu wielkie litery (jakos np. japoński sobie bez nich radzi (użycie spacji, które popieram, to już inna kwestia)).

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, że tekst to żart, ale argument że rozróżnianie ż i rz "utrudnia naukę języka pisanego/czytanego obcokrajowcom" już kiedyś widziałem, więc teraz przy okazji odpowiadam, że jest to kompletna bzdura. Można podać setki przykładów, które udowadniają, że jest dokładnie odwrotnie. Wymiana rz na r czy ó na o ma niejednokrotnie znaczenie w odmianie i jest wskazówką, jak mają wyglądać inne formy danego wyrazu. Na przykład weźmy słowo "róg" - obcokrajowiec widząc "ó" od razu wie, że w odmianie pojawi się "o" (np. "rogu"), a jeżeli pisałoby się "rug", to skąd miałby wiedzieć, że w odmianie jest "rogu, rogowi" a nie "rugu, rugowi" tak samo jak "cudu, cudowi"? Nie miałby już żadnej wskazówki w zapisie i musiałby się uczyć setek podobnych wyjątków na pamięć. Podobnie weźmy dwa rzeczowniki i utworzone od nich przymiotniki - zboże, zbożowy i morze, morski. Gdyby słowo "morze" pisało się "może", to skąd obcokrajowiec wiedziałby, że przymiotnik brzmi "morski" a nie "możowy" analogicznie do "zbożowy"? Znowu nie ma żadnej wskazówki w zapisie. Można podać setki takich przykładów. Celem ortografii nigdy nie jest jedynie odwzorowanie fonetyki, ale też między innymi etymologii, co właśnie często rozjaśnia gramatykę i słowotwórstwo. Twierdzenie więc, że zachowanie rozróżnienia rz i ż oraz ó i u utrudnia obcokrajowcom naukę polskiego, jest po prostu skrajnie nieprawdziwe - jest bowiem właśnie dokładnie odwrotnie. Taki etymologiczny zapis ułatwia naukę gramatyki i tworzenie form pochodnych. Natomiast to, że tę samą głoskę zapisuje się raz ż, a raz rz, bądź raz u, a raz ó, nie jest natomiast dla obcokrajowców żadnym problemem, bo i tak uczą się nowych słów zazwyczaj w formie pisanej, a poza tym wspomniany język angielski ma o wiele więcej przypadków, kiedy jedną głoskę zapisuje się na różne sposoby, więc każdy, kto mówi po angielsku lub też uczy się tego języka, jest do tego przyzwyczajony.

    Ortografia polska jak najbardziej ma więc sensowne zastosowania - ułatwia na przykład tworzenie form pochodnych oraz rozjaśnia, dlaczego tak a nie inaczej one brzmią - na przykład jeżeli chodzi o ż/rz wskazując na pochodzenie wymawianej głoski od dawnego g miękkiego (ż) bądź r miękkiego (rz), co ma później znaczenie w tworzeniu form pochodnych, a tym samym UŁATWIA, a nie utrudnia naukę polskiego obcokrajowcom.

    Do paettom - zapisywanie ś jak sj, ć jak cj oraz ź jak zj nie miałoby kompletnie żadnego sensu z tej prostej przyczyny, że zbitki sj, cj oraz zj występują już w bardzo wielu polskich wyrazach i są czytane inaczej. Sądzę, że istnieje jednak sens odróżniania "pasje" od "pasie", "nacje" od "nacie" itp.

    Ignorowanie w ortografii etymologii oraz morfologii to totalny nonsens. Zapis i tak nie będzie nigdy do końca fonetyczny, bo próby uczynienia go takim prowadziłyby do absurdu - na przykład to samo słowo pisałoby się inaczej w zależności od sąsiedztwa prowadząc do mnóstwa dwuznaczności (np. "ot fczoraj" ale "od zawsze"?) czy też w zależności od regionu. Jest to zresztą totalnie bezsensowne, bo ideą ortografii nie jest odwzorowanie fonetyczne, lecz zachowanie bilansu pomiędzy fonetyką a etymologią i morfologią, a próba znacznego przechylenia szali na korzyść fonologii doprowadziłaby tylko do kompletnego chaosu, już nie mówiąc, że uwzględnienie morfologii i etymologii jest użyteczne, co starałem się pokrótce pokazać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok tu paettom.
      Tak nie przemyslalem prawie wcale tej ortografii. Z drugiej strony twoje przyklady "pasja" i "nacja" tak jakby nie sa w pelni dostosowane do polskiej wymowy, nie sa zmiekczone. Tak samo jak "dinozaur" albo "sinus". to jakies jezykowe niedociagniecie.

      Usuń
  3. Ja proponuję następujące zmiany:

    rz -> ż
    ch -> h
    ó -> u
    sz -> š
    cz -> č
    dz -> Ʒ
    dź -> Ʒ ten symbol z kreseczką
    dż -> Ʒ ten symbol z daszkiem, jak przy č,š

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam pomysł wręcz przeciwny - aby ortografię nieco rozbudować.
    Otóż moim zdaniem do alfabetu powinny powrócić Q i X (jako kw i ks), tak jak to stosował Kochanowski. Link http://pl.wikisource.org/wiki/Jana_Kochanowskiego_Dzie%C5%82a_polskie_%281919%29/Ortografia_polska_Jana_Kochanowskiego
    A także, żeby alfabet był pełny, warto też byłoby wprowadzić V. Byłoby stosowane w wyrazach obcego (np. łacińskiego) pochodzenia - np. valuta, vulkan, ale wilk woda - wzorem niemieckiego Vikar, Venus, ale Wasser, Wolf itp. Oprócz wyrazów obcych pisałoby się w spójnikach i przedrostkach (niem. ver-, von, vor-), w j. polskim byłoby to v, ve, vy-, przykłady: vłączyć, vyłączyć, vejście, vyjście.
    Oprócz tego byłoby stosowane w pojedynczych pozostałych wyrazach (niem. Vater, Vettel, Vieh, Viel, Vier, Volk, Vogel, Voll). Ja bym dał:
    Novy - z uwagi na podobieństwo do łacińskiego "novum"
    Vidzieć - z uwagi na podobieństwo do łacińskiego "video"
    Vino - z uwagi na podobieństwo do łacińskiego "vinum"
    Vola - z uwagi na podobieństwo do łacińskiego "volo"
    Vielki - z uwagi na podobieństwo do niemieckiego "viele".
    Vójt - zapożyczenie z niemieckiego "Vogt".
    Przydałoby się z uwagi na fakt, iż od wyrazów "novum", "video", "vinum" powstało wiele innych, które pojawiły się w naszym języku (novator, vide, volontariusz, vinegret).
    We wszystkich pozostałych przypadkach "w".
    Zaletą byłaby podobna proporcja liter V:W, była ona zbliżona do 50:50. Rozróżniałoby się także wyrazy "vinny" (krzew) i "winny" (zarzucanego czynu) oraz "volny" i "wolny" (nie szybki). Przydałoby się także w fizyce (volt i wat) i w chemii (vanad i wolfram).

    OdpowiedzUsuń