poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Księżycowe oszustwo

Jak podaje Onet za DT.
"Księżycowy kamień" podarowany premierowi Holandii okazał się być nieautentyczny - podał dziennik "Daily Telegraph". "Znalezisko" podarowali politykowi astronauci z Apollo 11, z czasem stało się ono jedną z największych atrakcji holenderskiego muzeum."


Czyli kolejne księżycowe fałszerstwo. Premier Holandii dostał ten kamień jako pamiątkę. Dr Jan Pająk już dawno temu proponował zbadanie pamiątkowych kamieni. Stwierdzono że jest to fragment skamieniałego drzewa. NASA powinna teraz twierdzić że to autentyczny kamień i jest dowodem na występowanie lasów na księżycu w prehistorii.;-)

Cytat z 1/4 monografia 9.

1. Substancje przywiezione na Ziemię z Księżyca, np. przez misję Apollo, zgodnie z tymi równaniami muszą wykazywać na Ziemi wyższy ciężar właściwy niż identyczne do nich substancje pochodzenia ziemskiego. Aż dziw więc tutaj bierze, że badacze amerykańscy nie odnotowali dotychczas owej różnicy w ciężarach (…)(A może jest coś z prawdy w owych upartych rumorach, że Amerykanie sfabrykowali swoje rzekome loty na Księżyc i stąd materiały jakie podobno miały pochodzić z Księżyca faktycznie są ziemskiego pochodzenia.)(…)
3. Poprzez dokładne pomierzenie ciężarów właściwych pierwiastków składających się na jakiś meteoryt, (…) W podobny sposób sprawdzić kiedyś będzie można np. czy próbki "skały księżycowej" otrzymanej przez kogoś jako pamiątka, faktycznie są skałą z Księżyca.


No i czemu się ludzie dr Pająka nie słuchają? Kiedyś właśnie księżycowe kamienie były dowodem na to że ludzie byli na księżycu. Dowodem twardym jak skała, i w przenośni i dosłownie. Jak widać dowody powoli się wykruszają. Zostało jeszcze wiele księżycowych kamyczków. Może wśród nich trafi się chociaż jeden autentyczny.;-)

Kolejna sprawa dotycząca ciężaru właściwego. Na Ziemię spada wiele kamieni z nieba, ludzie nazywają je meteorytami. Jest ich o wiele więcej niż pamiątek z księżycowych podróży i są rozrzucone równo po wielu krajach. Ciężar właściwy łatwo jest zmierzyć wystarczy masa i objętość ciała. Meteoryty zawsze są ważone, co do objętości to można zrobić tak jak Archimedes, czyli zanurzyć w cieczy i zważyć ile wody będzie wypierać. Chyba mierzenie ciężaru właściwego też jest podstawową procedurą, lecz co do tego nie mam pewności.

Z kopernik.org:
Ponadto okruch meteorytu będzie zawsze cięższy (większy ciężar właściwy) od podobnych rozmiarów skał ziemskich.
Czyli tak jak przewidywał dr Jan Pająk. To wynika z tego że są bardziej zbite i mają inny skład od kamieni ziemskich, a nie różnic w grawitacyjnym oddziaływaniu.


piątek, 14 sierpnia 2009

Efekt Biefelda-Browna, tak zwana elektrograwitacja

W tym wpisie odejdę od teorii dr Jana Pająka. Zajmę się konkurencją dla lewitacji magnetycznej czyli efektem Biefelda–Browna. Zjawisko czasami jest nazywane elektrohydrodynamiką (EHD). Efekt został odkryty przez Thomas’a Townsend’a Brown’a, a w badaniu jego pomagał mu Paul Alfred Biefeld. Polega on na tym że naładowany kondensator ma tendencje do poruszania się w kierunku wyznaczonym przez własny dodatni biegun. Najprostszym urządzeniem latającym korzystającym z efektu Biefelda–Browna jest lifter, po polsku zwany jonolotem. Jest to asymetryczny kondensator powietrzny w którym jedna okładka jest zrobiona z foli aluminiowej, a druga z cienkiego drucika.

Lifter T. Bahder i C. Fazi zrobiony według projektu J. Naudin

Okładki zwykle są trójkątne, ale nie jest to wymagane. Po przyłożeniu wysokiego napięcia lifter unosi się do góry. Przetestowano je na całym świcie, niema wątpliwości że działają. Efekt Biefelda–Browna polega na jonizacji powietrza i powstaniu wiatru jonowego który unosi urządzenie jak wiatr zwykły latawiec. Biefeld’owi tłumaczenie oparte na jonizacji wystarczało, natomiast Brown wspominał że jest to nowe zjawisko związane z elektrograwitacją.
Zjawisko to jest w półświatku ufologicznym pokryte mgiełką tajemniczości. Wielu spekuluje że ma coś wspólnego z napędem UFO, widzą w tym magię. Miesięcznik UFO też pisał dużo o tym zjawisku. Uczestniczyłem kiedyś w pokazie liftera na UFO Forum, pozwolono mi nawet wyczuć ręką czy powstaje wiatr.

W programie Pogromcy Mitów dotyczącym antygrawitacji testowano liftera, działał on doskonale lecz po umieszczeniu w komorze próżniowej przestawał się unosić. Po prostu siła ciągu nie powstawała w próżni. Dowodzi to że podstawą zjawiska są wiatry jonowe, a nie elektrograwitacja czy też antygrawitacja. Chociaż część badaczy twierdzi że uzyskali działanie w próżni przy pomocy asymetrycznego kondensatora np. http://jnaudin.free.fr/lifters/ascvacuum/index.htm.

Wątpliwe jest by zbudować na tej podstawie użyteczny pojazd poruszający się w atmosferze ziemskiej. Przeszkodą jest za mała wydajność tego silnika jonowego, wydaje się że niema sposobu na polepszenie osiągów. Konwencjonalne sposoby generowania odrzutu (śmigło helikoptera) wygrywają znacząco. Lifter nie jest w stanie unieść nawet własnego napędu. Na dzisiaj wiarygodniejszą forma napędu dla ufo jest komora oscylacyjna niż efekt B-B.

Istnieje też inny efekt, a może to ten sam efekt, ale bardziej interesujący. Brown opisał go w artykule z sierpnia 1929 w Scince and Invention, przedrukowany i przetłumaczony został on w polskiej edycji Nexus’a numer 14, Listopad-Grudzień 2000. Tylko 71 lat opóźnienia, ale jest to tyle co nic dla rewolucyjnych odkryć. Oryginalny artykuł po angielsku jest dostępny do przeczytania tu: http://www.rexresearch.com/gravitor/gravitor.htm.
W tym eksperymencie używa się całkowicie symetrycznego kondensatora utworzonego z dwóch metalowych kul oddzielonych szklanym ‘prętem’. Kondensator jest podwieszony na sznurku jak huśtawka.

Rysunek z artykułu 'How I Control Gravitation'

Po przyłożeniu napięcia zaczyna się huśtać w strojne wyznaczoną przez dodatnie naładowaną kulę (czyli tak jak w klasycznym efekcie Biefelda–Browna). Wychyla się jak huśtawka na pewną wysokość, aż siła grawitacji zrównoważy siłę ciągu i zaczyna powoli powracać do punktu startowego. I teraz zaczynają się dziać ciekawe rzeczy, wahadło powracając waha się na pewnych etapach. Etapy te Brown wiąże z oddziaływaniem grawitacyjnym słońca i księżyca. Oddziaływanie jest największe gdy kondensator jest zwrócony kulą dodatnią w stronę ‘badanego’ ciała. Nie wiem, być może Brown zaobserwował tylko oddziaływanie kondensatora z jonosferą, (jonizuje ją promieniowanie ultrafioletowe ze Słońca). W artykule zarzeka się też że planety też generują poziomy wahań ale o wiele mniejsze niż Słońce. Jeżeli jest to prawdą to rzeczywiście mamy tu do czynienia z jakimś dziwnym zjawiskiem (elektrograwitacją), a nie tylko z wiatrem jonowym. Ciekawi mnie czy ktoś to zweryfikował. Trudno mi jednak uwierzyć w istnienie tak dawno odkrytego zjawiska, a nie przebadanego należycie do tej pory. Gdyby rzeczywiście były jakieś elektrograwitacyjne anomalie to zapewne rozwodzono by się nad nimi w większości podręczników przy okazji opisu grawitacji, a ludzie na ich podstawie zaczęli by tworzyć kolejne teorie unifikacji. Oczywiście może być tak że efekt został opisany i zapomniany.
Podejrzewam że z efektem B-B jest podobnie jak z dyskiem Faradaya, dawno temu został odkryty, opisano że niema teorii tłumaczącej jego działanie. W końcu teoria się znalazła (siła Lorentza), została całkowicie zaakceptowana. Co nie przeszkadza by dzisiaj ludzie od free energy opisywali że dysk Faradaya działa na nieznanych zasadach i pewnie jest to perpetuum mobile.
W każdym razie zjawisko jest warte zainteresowanie się nim, najbardziej te astronomiczne anomalie, ponieważ lifter został już dostatecznie zweryfikowany.

sobota, 8 sierpnia 2009

Wyszukiwarka - Jan Pająk

Mam Przyjemnośc przedstawić w pełni totalistyczna przeszukiwarkę dzieł Jana Pająka. To jest ewenement na skale światową! Wreszcie można z dzieł Pająka korzystać jak z Biblii (wydanie elektroniczne). Zachęcam do przetestowania. Jestem pewny że sam Jan Pająk skorzysta z niej jeśli zapomni co napisał wcześniej.




niedziela, 2 sierpnia 2009

Darmowa energia, ziemia jako dysk Faradaya

Pomysł opiera się na dysku Faradaya - przewodzący dysk obracający się w jednorodnym polu magnetycznym generuje siłę elektromotoryczną za pomocą siły Lorentza, pomiędzy środkiem obrotu, a brzegiem. Więcej o napisałem o pod tym wpisem - dysk Faradaya.

Zamiast dysku zastosujemy długa tasiemkę z folii aluminiowej, obłożoną z dwóch stron magnesami. Łączymy końce tasiemki przewodnikiem poprowadzonym poza polem magnesów i mamy darmowy prąd elektryczny. Takie coś montujemy pionowo na budynkach albo na windzie kosmicznej na równiku.

Lepiej przeciągamy przez Polskę w kierunku północ-południe. Oczywiście efektywna będzie tylko długość zrzutowana na płaszczyznę równika (nie wiem ile dla Polski będzie to wynosić). Będzie to łatwe do zamontowania (rozwijanie) od rurociągów. Jeżeli będzie za mało wolnych elektronów to można trochę wstrzyknąć za pomocą maszyny elektrostatycznej.

Prędkości obrotowa będzie bardzo niska w porównaniu do dysku Faradaya - jeden obrót na dobę ale za to długość przewodząca będzie sięgać setek kilometrów. Z tego co się orientuje (acz głowy za to nie dam i proszę o zweryfikowanie) napięcie uzyskane jest wprost proporcjonalne do prędkości obrotowej razy długość przewodząca (średnica dysku Faradaya). Więc małe obroty zostaną wyrównane przez długość. Oczywiście to nie będzie perpetuum mobile, obroty ziemi będą zwalniać na skutek pobierania energii, ale o tym cicho bo ekolodzy zaczną wariować i nie dostane pieniędzy z unii za produkcje energii odnawialnej.

Czy to ma prawo działać i jak obliczyć ilość energii uzyskanej. Jak policzyć ampery? Gdzie mogę znaleźć jakieś wzory do prądnic jednobiegunowych?

Urządzenie zwiększy nasza wiedzę a temat grawitacji, odpowie czy duże ciała ciągną za sobą czasoprzestrzeń (czasami zwaną eterem) i przewiduje że jeśli rzeczywiście fale grawitacyjne istnieją to będą miały na nie wpływ. Jakby się okazało że nic z tego nie wyjdzie to grantów nie zabiorą.;-)

Do ekologów którzy twierdzą że lepsza jest energia geotermalna, bo nie zatrzymuje Ziemi. Zakładam że duża cześć energii cieplnej pochodzącej z wnętrza Ziemi jest generowana przez siłę Lorentza - zamkniecie obwodu przez rozgrzane żelazo w jądrze Ziemi w niższym B (ziemskie pole magnetyczne) niż żelazo w którym jest generowany prąd. Tak naprawdę rozpad pierwiastków promieniotwórczych ma marginalne znaczenie przy produkcji ciepła. Tak samo jonizacja ziemskiej atmosfery i wzrost pola elektrycznego (200V/m) spowodowany jest przez siłę Lorentza. Naukowcy opowiadają o wietrze słonecznym i promieniowaniu UV, tak by ukryć że nie mają pojęcia o genezie zjawiska.

Poważnie pytam, czy takie coś będzie działać czy nie i dlaczego nie? Podejrzewam że napięcie będzie za małe do zastosowań praktycznych.

Dr Jan Pająk chciał zbudować wiecznie obracające się koło wykorzystując siłę Coriolisa. Patrz wpis darmowa energia z siły Coriolisa. Oczywiście sposób dr Jana pająka też będzie zatrzymywał Ziemię. Mój sposób jest lepszy, wydajniejszy i realniejszy w realizacji.