poniedziałek, 22 stycznia 2018

Zgwałcony Marek i obrażona Dorota Wellman

Jak my ich, to dobrze. Jak oni nas – źle. My ich po ryjach tłuczemy, aż chamy krwi popuszczą? Znakomicie. Oni nas po wielkomiejskim obliczu? Skandal i granda! Stop. Zatrzymajmy się, bo hipokryzją wieje od nas, aż przykro patrzeć. A wszystko przy okazji Doroty Wellman, pisarza Piekary i 18-letniego Marka zgwałconego w lesie pod Sopotem.


Czym jest moralność Kalego tłumaczyć nikomu nie trzeba. I ten nasz polski kalizm codzienny obrzydza mnie dosyć mocno. Oburzacie się na przykład, gdy drukarnia kierowana przez jakiegoś buca odmawia druku plakatów LGBT. I słusznie! Ale przyklaskujecie już lekarzowi, który wiesza na drzwiach gabinetu chamowaty plakacik, że wyborców PiS leczył nie będzie.

Jak jakiś debil podpali drzwi biura Beaty Kempy to antypisowcy pieją z radości, a pisowcy krzyczą o hańbie. Gdy inny debil pobije kogoś w tramwaju, za mówienie po niemiecku – ci od hańby pocą się z radości, jak pedofil w Smyku, a ci co pieli wołają o końcu demokracji.

No, tacy jesteście. Jesteśmy.

Na drugie imię mamy Kali.

Albo, jak Dorota Wellman poczuła się urażona przez pisarza Jacka Piekarę i poszła do sądu. Teraz Piekara musi zapłacić prawie pół miliona złotych za wpis, który umieścił na Twitterze. Oto te 18 słów, z których każde warte jest 25,8 tysiąca złotych. Na tyle wycenił je sąd Rzeczpospolitej.


I patrzę na ten wybuch radości opozycyjnej strony internetu. Jak super! Jak fajnie! Jakiś Piekara obraził kobietę i teraz nie wypłaci się do końca życia! Ale wspaniały wyrok!

Tylko, że nie.

Widzę to i rzygać mi się chce. I wcale nie dlatego, że solidaryzuję się z panem Piekarą, który gorsze głupoty potrafi wypisywać. I nie dlatego, że cenię jego książki, bo przeczytałem kilka dawno, dawno temu i niekoniecznie była to dobra literatura. I nie dlatego, że mi z nim po drodze, bo do poglądów pana Piekary daleko mi, jak Marianowi Kowalskiemu do godności osobistej.

Ale po kolei. Rozgraniczmy dwie rzeczy: winę i karę.

Piekara zachował się chamsko i obraził kobietę. Dodatkowo, obraził ją śmiejąc się z jej urody/wyglądu/aparycji – jak zwał, tak zwał. Nieładnie. Tu się chyba wszyscy zgadzamy.

Pani Dorota Wellman poczuła się urażona i poszła do sądu. Miała do tego prawo? Oczywiście – zgadzamy się chyba po raz drugi.

Piekara powinien przeprosić? No, jasne.

Sąd wydał sprawiedliwy wyrok? No, nie.

Po pierwsze, sąd wydał wyrok zaoczny, o czym skazany dowiedział się dopiero, gdy wjechał do niego komornik. Taka patologia obowiązuje w polskim wymiarze sprawiedliwości i regularnie zawiadomienia o sprawach cywilnych lub wykroczeniach idą na nieistniejące adresy. Wie to każdy, kto ma pecha mieszkać w Warszawie, w bazie straży miejskiej figurować pod adresem sprzed kilku lat i o mandatach i grzywnie od sądu za niestawiennictwo dowiadywać się od komornika.

Ale wiadomo – w Polsce, jak w lesie i zostawmy to. Przejdźmy do wymiaru kary dla Piekary. Za te 18 słów Piekara ma zapłacić prawie pół miliona złotych. 25 tysięcy to kara za obrazę Wellman. Najdrożej – ponad 400 tys zł – wychodzą oczywiście przeprosiny w prasie wyceniane według cennika reklam proszków Vizir i samochodów Mercedes. I to jest główny skandal w tej sprawie.


Pamiętacie, jak wszyscy oburzaliśmy się, że gigantyczna korporacja, telewizja TVN miała zapłacić (moim zdaniem niesłusznie) 1,5 miliona złotych kary zasądzonej przez KRRTiV? To ledwie trzy razy więcej niż obywatel Piekara. I tamta decyzja, was Polaków z obozu opozycyjnego oburzyła, ta natomiast uradowała. Ja tu widzę kalizm, jak cholera.

Czy muszę tłumaczyć różnice między budżetem obywatela i korporacji? Chyba nie.

Problemem jest, że nasze najjaśniejsze sądy są tak bardzo odklejone od rzeczywistości, że często nie rozumieją wagi wydawanych przez siebie wyroków. Wysoki sąd w sprawie Piekary chyba nie sprawdził, ile kosztuje powierzchnia reklamowa, na której nakazał przeprosić Wellman. Był już zresztą podobny wyrok – Doda nazwana “blacharą” pozwała muzyka Mieszka. Przeprosiny zasądzone równie niefrasobliwie miały wtedy kosztować – uwaga! – 32 miliony złotych według cennika reklam. Nad sprawą pochylił się nawet Sąd Najwyższy. Tak to jest, gdy sędzia nie myśli, nie sprawdza, tylko ot tak, każe przeprosić w gazetach i internecie.

A może sąd to sprawdził i głupio gadam? To stawiam zarzut kolejny: nie raz byłem świadkiem nierównego traktowania obywateli przez sąd. I nie raz wkurwiałem się na to, że odszkodowania dla miłych pań celebrytek znanych sędziemu z telewizji sięgają setek tysięcy złotych. Podczas gdy odszkodowanie od sprawcy dla takiego – przykładowo – bezdomnego, 18-letniego Marka z Pomorza, ofiary tortur i gwałtu zbiorowego wynosi 10 tysięcy złotych.

Z tym Markiem to było tak, że jego tragedia zbiegła się niemal dokładnie z momentem, w którym Piekara obraził Wellman. Był październik 2016 roku, Piekara klepał na Twitterze te swoje głupoty, a w tym samym czasie Marek szedł ulicą na gdańskiej Matarni. Bezdomny chłopak szukał darmowej kawy w centrum handlowym, ale zamiast niej znalazł Patrycję, Daniela, Marcina i Dawida – grupkę znajomych w wieku 18-24.

Kazali mu wsiąść do samochodu, co grzecznie zrobił. Wywieźli go do Sopotu i kazali żebrać przy molo o pieniądze, bo chcieli się napić piwa. Trochę go pobili, ale na razie tak po prostu – motywująco.

Markowi żebractwo nie szło najlepiej, więc młodzi ludzie wiozą go do lasu. Tam biją go na zmianę – już na poważnie. Patrycja proponuje, by na Marku gasić papierosy, co jej koledzy uważają za świetny pomysł. Pilnują, by było po równo – czyli, by każdy krzywdził Marka w podobny sposób.

Z bagażnika wyciągają wiatrówkę. Patrycja strzela z niej w jądra Marka. To samo – jak równo, to równo! – robią jej koledzy. W ten sposób torturują 18-latka od godz. 22 do rana.

Rankiem Patrycja wpada na pomysł, by ledwo słaniający się na nogach Marek został upodlony ostatecznie. Dziewczyna trzyma jego głowę, a Daniel, Marcin i Dawid gwałcą go oralnie, po kolei.

Jak równo, to równo.

Po wszystkim idą spać do samochodu, Marka zamykają w bagażniku. Gdy się obudzą, wyrzucą go gdzieś przy plaży w Gdańsku-Brzeźnie. Potem Patrycja napisze do Daniela SMS-a: “Gdybyście jeszcze raz planowali taką imprezę, to ja chętnie i od początku”.

Po co ja to wszystko piszę? Bo oba czyny: Piekary, który obraził Wellman i bestialstwo młodych zwyrodnialców dzieli tylko kilka dni. Kilka dni dzieli też informacje o wyrokach w obu sprawach. Tylko wyrok z celebryckim nazwiskiem przebił się szerzej, o tym markowym jest ciszej.

Piekara, jak wiemy, musi zapłacić prawie pół miliona złotych. Patrycja, Daniel, Marcin i Dawid – 10 tysięcy. Do tego młodzi zwyrodnialcy dostali skandalicznie niskie kary – od 4 do 6 lat więzienia.

Śmiem twierdzić, że to dlatego, że dziecięcej twarzy bezdomnego Marka sędzia nie zna z telewizji śniadaniowej i pudelka kropka peel.

Więc jeszcze raz: Piekara to cham i Wellman miała prawo pozwać go do sądu i żądać przeprosin.

Ale, ale – jeśli kwota 460 tys zł wydaje wam się adekwatna za chamski rechot z aparycji Wellman w kontekście seksualnym, to na ile wycenicie te wszystkie „Pawłowicz nikt nie bzyka, dlatego ją pojebało”, „Jarek zawsze dziewica”, „Kaczor wojuje mieczem, którego nigdy nie miał w pochwie” i tak dalej. Co mówi wam wasz wewnętrzny Kali?

To nie jest tak, że jestem jakiś święty i nie lubię grubych (hehe) żartów. Lubię, nawet bardzo. Ale tym bardziej staram się nie być hipokrytą i twierdzić, że ja mogę, a ze mnie nie można.

Dlatego nie rozumiem waszej radości z niesprawiedliwie wysokiej kary, która po prostu zniszczy tego nieszczęsnego Piekarę tak, jak zniszczyłaby każdego z nas. Pół miliona złotych za 18 słów. Chamskich, bo chamskich, ale znaj proporcjum, mocium panie.

A do tego jest ten nieszczęsny Marek, którego nie mogę wyrzucić z myśli.

Czy panią Wellman te 18 słów zabolało 46 razy bardziej, niż okrutny gwałt, który spotkał Marka w lesie pod Sopotem ze strony Patrycji i kolegów? Czy Piekara pisząc te słowa, jest 46 razy gorszym przestępcą niż gwałciciele i oprawcy tego chłopaka? Myślę, że nie.

Myślę też, że gdy odłożycie na bok wojny plemienne PiS kontra PO, to przyznacie mi rację.

Oba wyroki są niesprawiedliwe tak bardzo, że aż mam ochotę poszczuć na oba Wysokie Sądy ministra sprawiedliwości i krzyknąć „Zbyszek, bierz ich!”. Niestety wiem, że Zbyszkowi w jego reformie wcale nie o naprawę takich wyroków chodzi, ale to już inna bajka i nie ma co wchodzić w dygresję.

Bajka, ta bajka w której wszyscy żyjemy, polega na tym że szczujemy się nawzajem na siebie. Dzielimy się na dwa oszalałe z nienawiści plemiona hipokrytów. Tak, jak część z was przyklaskuje lekarzowi, który nie chce leczyć wyborców PiS, a oburzyłoby się gdyby nie chciał leczyć was – wyborców opozycji.

Samy sobie to robimy.

Czy naprawdę chcecie żyć w świecie, w którym chamski dowcip kosztuje pół miliona złotych? Ja na przykład miałbym już chyba dług wielkości brzucha Marka Suskiego.

Widzicie? Znów musiałbym zapłacić pół miliona. Cholera.

Wizja świata „my kontra oni” nigdy nie kończyła się dla tego świata dobrze. Na razie cieszycie się, że ktoś z tamtych – podłych pisowców – straci mieszkanie, być może zbankrutuje. Oni natomiast cieszą się, gdy dresiarz na ulicy pobije kogoś z was. Jego nazywają patriotą, was – zdrajcami, kodomitami, ubecją, jak zwał tak zwał.

Sami wiecie do czego to prowadzi. Pisałem już tutaj szerzej o tym, jak może się to skończyć i jeśli ktoś ma ochotę, to niech sobie kliknie. Pisałem też o tym, kto korzysta na naszej wzajemnej nienawiści kropka peel. Bo przy okazji tej wojny polsko-polskiej, waszym prawdziwym wrogom – politykom – nie spada z głowy nawet jeden włos.

To jest, jak w tej historii o bezdomnym Marku. Podsycając zło między nami, obywatelami tego samego, wspólnego kraju w końcu wsiądziemy do tego podejrzanego samochodu, z którego nie będzie już ucieczki.

W końcu wszyscy znajdziemy się w podsopockim lesie.

I kim wtedy się okażesz? Patrycją, czy Markiem?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz